W skrócie: nie 😛 Teraz na serio: i tak i nie. Ale pozwólcie, że wytłumaczę o co chodzi.. Jak dobrze wiecie, mój mąż pochodzi z Maroko. Ja jestem z Polski. Jakoś się dogadujemy i owszem, jednakże mi chodzi raczej o coś innego w tym temacie. Zastanawiałam się nad tym zagadnieniem bardziej ogólnie, globalnie. Mieszkałam w Europie (w Polsce, w Anglii) i Maroko. W kraju chrześcijańskim i muzułmańskim. Z mojej obserwacji wynika, że po obu stronach istnieją pewne stereotypy, które trudno jest przełamać. Nie jest to jednak niemożliwe. W Anglii zazwyczaj ludzie przyjeżdżający z państw, gdzie wyznaje sie islam, tworzą grupki i trzymają się razem. Nie tak jak Polacy hehe Żart sytuacyjny 😉 W Anglii też łatwo zauważyć, że ciężka jest ta asymilacja. Jest niesamowity miks kultur i są one tak różne, że nawet słów brak, aby to opisać. Jednak jest to dobry punkt odniesienia. Jeśli jesteśmy w kraju, gdzie jest tyle różnych narodowości, a niektóre z nich trzymają się tylko ze sobą (nawet nie uczą się języka, choć mieszkają w danym państwie latami), może to być sygnałem, że ciężko się będzie asymilować z innymi lub po prostu się tego nie chce zrobić. Ja miałam okazję zaobserwować całe rodziny, które się do Europy przeniosły.. Jeśli chodzi o jednostki, sprawa wygląda inaczej..
Pamiętam, że bardzo cieszyłam się z tego powodu, iż jestem otoczona ludźmi z całego świata. Zawsze byłam otwarta na drugiego człowieka, konwersację, na przepisy kulinarne z różnych państw.. Uczestniczyłam w rozmowach o kulturze i jak wygląda życie w danym kraju, na danym kontynencie. Bardzo miło wspominam spotkanie z ludźmi z Afryki: z Kenii, Zimbabue, Mozambiku, Ghany, Ruandy, Kongo.. Bardzo sympatyczni, mili ludzie. Bardzo radośni, otwarci, ciepli, empatyczni, szczerzy i .. zazwyczaj wierzący (chrześcijanie i była też jedna muzułmanka).
Pamiętam, kiedyś zaprosiłam koleżankę z Kenii hehe A w sumie była to babka ok. 40 lat (właśnie zrobiła doktorat na jednym z najlepszych uniwersytetów w Anglii). Powracajac do spotkania: wyłożyłam z lodówki to co miałam, porobiłam kanapki, były też owoce (w tym ananas). I tu zdziwko nastapiło.. Laska jadła i jadła.. Myślę sobie: gdzie ona to mieści?;) Okazało się, że jednym z obyczajów w Kenii jest to, że jeśli ktoś położy jedzenie na stół, to trzeba wszystko zjeść. Tak z grzeczności oczywiście 😉 Dowiedziałam sie też coś o ananasie.. A mianowicie, że rośnie w ziemi jak pyrki. Ktoś wiedział?:P Wstyd sie przyznać, ale ja myślałam, iż rośnie na drzewie jak kokosy czy banany..
Dla mnie to bardzo ciekawe doświadczenie, kiedy mam możliwość poznawać inne kultury.. Niesamowicie się od siebie różnimy, ale jesteśmy wszyscy ludźmi i w gruncie rzeczy serce i duszę mamy jedno, a nawet ciało, gdyby patrzeć z perspektywy atomów.. Poleciałam głębiej ;P
Mieszkałam kiedyś z takim jednym gościem z Południowej Korei (wynajmował u nas pokój, tak, jadł ryż, poza tym bardzo miły i spokojny chłopak), z chłopakiem z Litwy (trzymał nad łóżkiem głowę demona, dobrze, że miał daleko pokój hehe), facetem z Turcji (królowały wartości rodzinne, bardzo miły i sympatyczny), laską z Kanady (wyluzowana na maksa), czy dziewczyną z Włoch (miała swój świat, bardzo pracowita). Oczywiście jest to przekrój przez 5 lat, nie mieszkaliśmy wszyscy razem na kupie 😉 Było to niesamowite uczucie i przygoda egzystencji. Dużo można było się dowiedzieć o perypetiach z życia wziętych, o sytuacji w danym kraju, a także poznać kultury i pyszne przepisy kulinarne 🙂
Ale powracając do tematu. Stereotypy na temat muzułmanów to np. bije żonę, zamyka kobitę w chacie bez prawa wyjścia, ma kilka żon itp.. Stereotypy o Europie np. bezbożnicy, rozwiazłość górą, nie ma dobrych ludzi, picie na umór itp.. Tu kłania się także inny styl życia, inne przyzwyczajenia czy inny sposób wartości. To co jest dla nas normalne, dla nich jest nienormalne i odwrotnie.
Powiem Wam tak, temat jest niby prosty, aczkolwiek bardzo ciężki i bardziej złożony niż się wydaje.
Krótko pisząc: z powodu tak wielkich różnic (np. w pojmowaniu co jest dopuszczalne lub nie, dobre lub złe), uważam, że te 2 kultury są nie do pogodzenia bez ówczesnej wiedzy na swój temat i edukacji. Pamiętajmy kultura to nie religia, jednakże czasami się w pewnych momentach zazębia.
W Europie to normalne latem ubierać się w coś krótkiego, bo jest ciepło lub iść na grilla zakrapianego piwem (nie mówię, żeby mieć od razu zgon hehe).. W kraju jak np. Maroko jest to już niemożliwe.. To tak jakby osobę z Londynu, która jest przyzwyczajona do takiego szybkiego trybu życia, do pośpiechu itp. nagle przenieść na jakieś Wyspy Zielonego Przylądka i kazać tej osobie przyswoić sobie styl życia tych ludzi, którzy dzień po dniu, aby przeżyć łowią ryby i całymi dniami strugają łódki. Jak myślicie? Jest to możliwe? A jakbyśmy zrobili na odwrót? Chyba odpowiedź jest oczywista..
Uważam, że pojedyńcze jednostki są w stanie się zasymilować (szczególnie te nowsze pokolenia), ale muszą tego chcieć. Mówię tu nie o tym, że np. mój mąż będzie od razu pił czy szedł na dyskotekę, ale o tym, że mieszkając w kraju chrześcijańskim (europejskim) musi to tolerować i się do tej kultury dostosować. Ja robię tak samo będąc w jego kraju. Nie ubieram się w tradycyjne stroje takie jak djellaba (długie tradycyjne ubranie), nie zakładam hijabu (chusta na włosy), ale kulturę toleruję, szanuję i nie chodzę roznegliżowana (zresztą przy tych temperaturach to bym się strzaskała na raka)..
Wszystko jest zależne od ludzi, od indywidualnych przypadków, osobowości, od tego, czy są w stanie dojść do konsensusu (porozumienia).
No Comments